Kąpiel w antarktycznym morzu, jest dosyć ekscytująca, energetyzująca. Akcja rozładunkowa trwała w sumie 48 godzin. Dzięki kłopotom z pakiem lodowym, z pogodą, udało się kilka godzin zdrzemnąć. W pierwszej dobie były to bodaj 3 godziny, z piątku na sobotę szaleństwo – 8 godzin wylegiwania, gdy Polar Pionier krążył po Zatoce Admiralicji, w oczekiwaniu na poprawę pogody.
Przerzuciliśmy gołymi ręcami wiele setek paczek, pakunków, skrzyń, dobra wszelakiego. Dzięki sucholcom, braliśmy na klatę troszkę ambitniejsze zadania. Szczególnie pierwszy etap do momentu zakończenia rozładunku Lions Rump był dosyć morderczy.
Nie wiem czy chłopaki podzielają moje wrażenia, ale ciała nie daliśmy. Fajnie współpracuje się z ludźmi, którzy po pierwsze w większości przypadków są „kosmitami”, a po drugie na maksa angażują się we wspólną pracę.U Was bodaj szósta, u nas druga w nocy… Dobranoc. Jutro pierwsze odwiedziny u Polonusa…
Tomek Sosin – Sajmon.
31/10/2015
I kilka zdjęć od Marcina Kołacza.