Remont Polonusa to nie tylko prace z narzędziami w ręku (większość z nas na codzień pracuje przy biurkach, więc taka fizyczna odskocznia jest bardzo pożyteczna), ale i długie dyskusje, rozmowy, planowanie, konsultacje… Dzisiaj na przykład odwiedził nas szkutnik, któremu prawdopodobnie powierzymy zadanie wykonania zabudowy wnętrza. Rozmawialiśmy o wstępnych założeniach, narodziło się kilka nowych pomysłów. Dobrze, że jest jeszcze czas na przemyślenie, podpatrzenie, poszukanie inspiracji. Rozmawialiśmy też o naszej strategii informacyjnej i… finansowej. Bo wiadomo – „kto ma statki, ten ma wydatki”.
W ten weekend na jachcie pojawiła się spora ekipa. Naprawdę dużo udało się zrobić, głównie przy demontażu koi, elementów zabudowy, usuwaniu izolacji termicznej. Jest moc!