Ten weekend dał nam się we znaki. Teoretycznie nie było żadnego rekordu temperatury, a wiatr dawał szansę przeżycia, ale praca na nasłonecznionym pokładzie (oraz w nagrzanym stalowym wnętrzu) nie była łatwa.
Z pokładu zniknęły kolejne płaty okładziny antypoślizgowej, wraz z grubą warstwą elastycznego (trudnego do usunięcia) kleju. A to nie wszystko!
Oprócz tego wreszcie „dokopaliśmy się do wody”. Wody w zęzie. Jej wybieranie nie jest miłe. Cóż, takie życie…